Być może znasz to uczucie, kiedy czegoś tak bardzo potrzebujesz, że odliczasz dni do tego wydarzenia, bo wiesz, że nadejdzie wtedy upragniona chwila spokoju i relaks, wspólne wspominanie i śmianie się do bóli brzucha, a zamiast tego nadchodzi… wielki zawód?

Choć może jednak z happy endem?

Samotny wyjazd wellebingowy - spacer w parku - wygenerowało AI
Samotny wyjazd wellbeingowy – definicja i jego rola w odnalezieniu spokoju 

Samotny wyjazd wellbeingowy to świadoma decyzja o podróży w pojedynkę, której głównym celem jest głęboka regeneracja psychiczna i fizyczna, odcięcie od codziennego stresu i nauka wsłuchiwania się w siebie. Zaczyna się od małego, łatwego do opanowania kroku, np. weekendu w pobliskim hotelu.

Moja historia: konfrontacja z odrzuceniem i narodziny nowej tradycji self-care

To było dobrych kilka lat temu, kiedy przytłoczona obowiązkami zawodowymi i stresem pragnęłam tylko wyjechać na chwilę, aby głowa choć na chwilę odpoczęła od telefonów, komputera, Facebooka i zadań na wczoraj. Akurat odezwała się do mnie znajoma, że właśnie wybiera się do Polski i może wspólnie byśmy gdzieś wyjechały, jak kiedyś. Uznałam to za dobry pomysł, bo była to szansa na naprawdę wesołe spędzenie kilku dni, więc pomiędzy śmiesznymi wspominkami z dawnych czasów, zaczęłyśmy coś planować. Powiedziała, że jak tylko doleci do Polski, to się odezwie. W dzień przylotu- cisza, na drugi dzień – cisza, kolejny dzień – cisza. Już wiedziałam, jaki będzie ciąg dalszy, ponieważ nie było to jej pierwsze takie zachowanie w stosunku do mnie. Powiedziałam sobie wtedy dosyć – nie będę się przypominać, prosić.

 

Pierwszy trudny moment: kiedy powiedziałam sobie DOŚĆ i postanowiłam jechać sama

Był to pierwszy “moment” – w końcu miałam odwagę, chyba największą przed samą sobą, przyznać – że nie pozwolę się więcej tak traktować. Taka znajomość to nie jest dobra znajomość, jeśli ktoś mnie nie szanuje, to czemu ja mam się prosić o kontakt? Pozostała druga kwestia – tak bardzo potrzebowałam wolnego, że postanowiłam, że pojadę sama. Po raz pierwszy! Za to w miejsce, które dobrze znam, w którym dobrze się czuję. To będzie takim moim bezpiecznym punktem zaczepienia, że chociaż o to nie będę się musiała obawiać.

Jednak rezerwowanie pobytu dla jednej osoby było dla mnie dosyć… dziwne. Pamiętam te emocje, a przecież było to tylko wysłanie maila z zapytaniem (z tą różnicą, że pytałam o pokój jednoosobowy). Pojawiła się w końcu radość, że pobędę sama, zobaczę, jak to jest. Ale żeby nie było tak wesoło, to zaczęły się pojawiać też obawy:

  • Wszyscy tam będą z kimś, a ja taki odludek?
  • Jak to tak jeść samej w restauracji?
  • Co ludzie pomyślą, że pewne coś ze mną nie tak, skoro sama przyjechałam?
  • Sama w saunie?

W głowie pojawiały się przedziwne czarne myśli, jakbym bała się i miała wyrzuty sumienia, że przemęczona jadę wypocząć…

 

Drugi trudny moment – sama w restauracji (i co pomyślą inni?)

Nadszedł w końcu ten dzień 0! Podróż minęła mi bardzo spokojnie, pogoda dopisywała – chyba piękniejszej nie mogłam sobie wymarzyć. Zameldowałam się w hotelu, dostałam piękny pokój z widokiem na miasto, rozpakowałam i nastała pora obiadokolacji. Do tej pory to wyglądało to nieco inaczej – z koleżanką Sylwią (która akurat nie mogła ze mną pojechać) miałyśmy swoje stałe elementy pobytu, także te restauracyjne. A teraz jestem sama. Sama z wyboru. W hotelowej restauracji usiadłam przy odległym stoliku, by móc jakoś ochłonąć i odnaleźć się w nowej sytuacji. Nie mam z kim porozmawiać, że ładna muzyka leci z głośników, że ta ryba całkiem smaczna, nie miałam kogo zapytać, czy to ciastko jest dobre i czy bierzemy jeszcze jedną porcję. Powoli zaczęło do mnie docierać, że ta inna sytuacja też jest dobra, że może nie mam z kim aktualnie porozmawiać, ale za to nadal gra piękna muzyka, i dobrze byłoby czerpać z tej chwili jak najwięcej. Po swojemu. Jestem gościem hotelowym, jak większość osób w tym pomieszczeniu, nie muszę się spieszyć, nic mnie nie goni, nikt mnie nie wygania, przede mną duuużo czasu. Tak siedziałam, jakby nie wierząc we własne szczęście. 😊

Przełom – moment, w którym wszystko się zmieniło

Po kolacji poszłam na spacer. Specjalnie wzięłam ze sobą telefon bez karty sim, by móc robić zdjęcia, a nie musieć słuchać powiadomień (i oczywiście aby mnie nie kusiło coś sprawdzać). Jednak co chwilę miałam wrażenie, że te powiadomienia jednak otrzymuję. To było niemiłe doświadczenie, bo pokazało mi, w jak strasznym kołowrotku się znajdowałam.

Następnym punktem, takim samym, jak w trakcie poprzednich wspólnych wyjazdów, była sauna. Tutaj także pojawiły się wątpliwości.

Na szczęście uroki pobytu poza sezonem zrobiły swoje – sauna była tylko dla mnie, co jeszcze bardziej podkręciło mój poziom szczęśliwości, i w końcu zmniejszyło obawy. 😊 Do dzisiaj uśmiecham się na samą myśl tej cudownej chwili, kiedy siedziałam na leżaku i odpoczywałam po saunie. W ręce miałam kubek z zimną wodą – delektowałam się nią, jakby to była najlepsza woda świata, a nie taka z dystrybutora. 😉 Całości dopełniała przyjemna, relaksująca muzyka płynąca z głośników i charakterystyczne odgłosy z sauny parowej. Siedziałam jak zaczarowana, jakbym była tam pierwszy raz.

 

Drugi dzień solo: delektowanie się ciszą i moim „tu i teraz”

Tak, to był ten pierwszy raz, kiedy pomyślałam – jak mi dobrze! Jakby nagle wszystko z głowy wyparowało i poczułam, co to znaczy być tu i teraz.

Po tym emocjonującym dniu zasnęłam szczęśliwa i spałam, jak dziecko. Pierwszy dzień samotnej wyprawy zaliczyłam do udanych. Mogłam być z siebie dumna.

Drugiego dnia postanowiłam, że ten dzień także będzie udany – już spokojniej podeszłam do śniadania – postanowiłam, że też będę się nim delektować, ile się da, wybierając pyszne dania, świeże soki i świeżutkie, mięciutkie ciasta! A na koniec będę się zachwycać kawą. I będę siedzieć tak długo, aż skończy się pora na siadanie. 😉 Oczywiście aż 4 godzin tam nie spędziłam, ale godzinę na pewno!

Piękna pogoda zachęcała do długiego spaceru i odkrywania nieznanych mi dotąd miejscówek. Był też czas na relaks na balkonie – z kawą. To kolejny moment przełomowy. Niby nic, siedzisz na balkonie, obok kawa na stoliku i książka. A jednak to było coś! Jakby czas zwolnił – lekkie podmuchy jesiennego, ciepłego wiatru, od czasu do czasu słychać było śpiew ptaków, czułam zapach kawy i.…, że znowu nic nie muszę!

 

Wyzwanie – kiedy dopada Cię nuda, a praca próbuje wciągnąć Cię z powrotem

Za to trzeci dzień okazał się nie lada wyzwaniem. Od samego rana padał deszcz, a ja z bólem stwierdziłam, że nie mam odpowiednich butów, by gdzieś wyjść! W saunie była przerwa techniczna (jak każdego dnia), telewizji nie chciałam oglądać, bo szczerze jestem anty, przede mną było jakieś 7 godzin do pierwszej rozrywki, jaką mogła być obiadokolacja. Cisza w hotelu nie ułatwiała sprawy. Zaczęły się pojawiać dziwne myśli, poczucie pustki, nuda, w ruch poszedł telefon i niestety dałam się wciągnąć w sprawy pracownicze, bo weszłam na czat firmowy. Tak, ten dzień był niełatwy, ale dał mi nauczkę. Jak gdzieś jedziesz, to weź odpowiednie buty! 😉 A tak na poważnie – uznałam, że to był pierwszy taki wyjazd i poszło mi całkiem nieźle, do następnego przygotuję się lepiej. Tak, uznałam, że będzie następny raz, i następny, i następny…

Samotny wyjazd wellebingowy - spacer w parku - wygenerowało AI

Co odkryłam, czyli nieoczekiwane korzyści z bycia samej

Ten wyjazd dał mi dużo. Pokazał, że wypoczywać też się można nauczyć, ale przede wszystkim uświadomił, że samotne wyjazdy nie są straszne, co więcej – mogą uzależniać!  Od pierwszej wyprawy minęło już dobrych kilka lat, a ja z samotnych wyjazdów zrobiłam tradycję. Każdy taki pobyt jest inny, lepszy, pokazuje coś innego, czegoś innego się dowiaduję o sobie.

Co tak bardzo mnie urzekło, że tak chętnie wybieram się w pojedyncze resety?

^

Swoboda i luz

robię to, na co mam ochotę i już się nie przejmuję, że siedzę godzinę w restauracji, że chodzę i fotografuję wszystko, niczym japoński turysta, choć byłam w tym miejscu już x razy. Nauczyłam się zwalniać, dosłownie i w przenośni, bo te wyjazdy pokazały mi, że nie muszę się spieszyć, mogę swobodnie usiąść na deptaku i obserwować chmury.

^

Odpoczynek:

spacery, dobry klimat sprawiają, że lepiej śpię, sen jest regenerujący i głęboki. Odpoczywa też głowa.

^

Kontakt ze sobą:

lepiej poznaję siebie, jestem uważniejsza na własne myśli i potrzeby.

^

Wzrost pewności siebie:

tak, jestem sama, odpoczywam i jest mi z tym dobrze! Poza tym przełamuję swoje strachy, np. lęk wysokości.

Czego potrzebujesz? Jak zaplanować samotny wyjazd idealnie dopasowany do Twoich potrzeb

Wybierz sprawdzone, bezpieczne miejsce:

Poczucie bezpieczeństwa jest ogromnie ważne, dlatego przygotowując się do podróży samej, warto wybrać miejsce, w którym będziemy czuły się dobrze. Może to być hotel, w którym już kiedyś byłyśmy, a pobyt samej sprawi, że zobaczymy go w innym świetle. Warto też poprosić o polecenia rodzinę, znajomych. Ja wybrałam pierwszą opcję, dzięki temu czułam się pewniej (i chętnie do tego miejsca wracam).

Pomyśl, kiedy chcesz jechać:

jeśli tak, jak ja, odpoczywasz i ładujesz siły w ciszy i spokoju, to polecam wybrać się w środku tygodnia i poza sezonem. Wtedy istnieje duża szansa, że obłożenie w hotelu/pensjonacie nie będzie zbyt duże, a to przełoży się na więcej ciszy, wolnego miejsca, łatwiejszego dostępu do atrakcji w obiekcie.

Zrób luźny plan, ale zostaw miejsce na spontaniczność:

Być może także potrzebujesz mieć nawet niewielki plan, by czuć się bezpiecznie, dlatego przed wyjazdem warto go zrobić, nawet ramowo – co chcę zobaczyć, gdzie pójść, gdzie zjeść, itd. Ja mam taką listę w telefonie – na bieżąco uzupełniam (jeśli trafię na informację o jakiejś nowości, którą w danym miejscu chciałabym zobaczyć) i odhaczam. Warto poszukać w okolicy atrakcji, które pomogą się jeszcze bardziej zrelaksować – np. grota solna/ salinarium, tężnia, spokojny park, punkt widokowy, pijalnia czekolady, itd Taki plan pozwoli nam się też lepiej przygotować do wyjazdu – np. spakować odpowiednie buty do chodzenia po górach albo wygodne buty sportowe, by komfortowo spacerować, bidon na wodę, a może przyda się coś bardziej eleganckiego. Jeśli lubisz poznawać miejsca w nietypowy sposób, to polecam aplikację Questy Wyprawy odkrywców , dzięki której zwiedzanie zamieni się w ciekawą przygodę – poznajesz okolicę z mapą, rozwiązując przy okazji zadania i zbierając punkty/ nagrody.

Zabierz „umilacze”:

Możesz zabrać ze sobą książkę, której przeczytanie odkładałaś, notes, by zapisać przemyślenia lub rewelacyjne pomysły (a takie w trakcie relaksu mogą się pojawić, więc warto je zapamiętać). Może będzie to dobry czas, by dokończyć dawno zaczęte rękodzieło? Ja zabieram ze sobą drugi telefon, bez karty SIM, na którym mam wgrane jedynie medytacje, dzięki temu wiem, że trakcie słuchania żadne powiadomienie mnie nie wytrąci ze stanu głębokiego relaksu. Warto spakować „kosmetyki na specjalne okazje”, bo przecież wyjazd samej ze sobą to wyjątkowa okazja. Pięknie pachnący balsam, pachnące kapsułki pod prysznic, wyjątkowe perfumy mogą później przypominać nam o tym czasie. Możesz zabrać też ze sobą ulubioną herbatę/kawę, szczególnie jeśli wiesz, że w pokoju będzie dostępny czajnik.

Bądź dla siebie dobra i wyrozumiała:

Szczególnie, jeśli wybierasz się po raz pierwszy lub tak, jak ja, jesteś WWO, pierwsze chwile mogą być dziwne, a nawet stresujące. To normalne, więc bądź dla siebie wyrozumiała. To jest czas tylko dla Ciebie, na regenerację i odpoczynek, dlatego wyrozumiałość i chwilowe odcięcie się od stresorów (np. firmowe czaty, maile itd) mogą zdziałać cuda, a cyfrowy detoks w naszych czasach jest jak najbardziej wskazany.

Wsłuchaj się w siebie:

Przed wyjazdem pomyśl, czego tak naprawdę potrzebujesz? Może chcesz ten wyjazd przeznaczyć na maksymalną pielęgnację korzystając z masaży, sauny itp., a może wprost przeciwnie, czujesz, że potrzebujesz pochodzić sama np. po górach, pospacerować po lesie i chcesz spakować tylko wygodny dres. Wiem po sobie, jak różne mogą być potrzeby na teoretycznie podobne wyjazdy – raz pakowałam różne kosmetyki, fajne ubrania, kolorowe kostiumy kąpielowe, by kolejnym razem najważniejsza była bluza i spodnie dresowe, by było mi ciepło, jak będę oglądać wschód słońca na balkonie, do tego herbata i podstawowe kosmetyki.

Pozwól zadbać o siebie!

Śniadanie czekające w restauracji, podany obiad, serwowana kawa do stolika. To tylko początek małych wielkich przyjemności, jakie dostrzeżesz, kiedy pozwolisz o siebie zadbać. Wiem, że czasem ciężko się przestawić z trybu „to ja zbawiam wszystkich i o wszystkich dbam”, ale warto. Samotny wyjazd może być ku temu świetną okazją. Możesz też wybrać się do hotelowego gabinetu kosmetycznego na zabiegi, które nie są inwazyjne, więc się zrelaksujesz, a do tego wyjdziesz z promienną cerą. Poszukaj np. infuzji tlenowej lub oczyszczania wodorowego.

Zacznij od małych kroków:

 Jeśli z jakichś powodów wyjazd nie jest możliwy, dobrym rozwiązaniem (a czasem i wyzwaniem!) będzie samotne wyjście do kawiarni lub kina. Sama wiem dobrze, że zwykłe wyjście do kawiarni może wydawać się wyzwaniem, szczególnie, jeśli z tyłu głowy mamy to przekonanie, że jak jestem sama przy stoliku, to powinnam szybko wypić kawę i wyjść. Można też zacząć od jednodniowej wycieczki. Często okolice w których mieszkamy, skrywają prawdziwe perełki.

Moja Glow-upowa po-Rada!

Nie uzależniaj swojej regeneracji od innych ludzi! Jeśli czujesz, że czas odpocząć, to tak właśnie jest! To idealny moment, by podjąć odważną decyzję i zamiast czekać, pojechać solo. Zrób to dla siebie – Twój spokój i zdrowie są najważniejsze.

Glow-tip

Jak widzisz, czasem z przykrej sytuacji może powstać coś naprawdę pozytywnego. Potrzeba tylko trochę odwagi, by przezwyciężyć uprzedzenia, lęki i blokujące przekonania. To może być piękny początek Twojej podróży w głąb siebie.

A Ty? Czy masz za sobą już samotny wyjazd, który zmienił Twoje życie, czy wciąż towarzyszy Ci lęk przed byciem samą?

Podziel się swoją historią, pytaniami, tym, co Cię zaskoczyło lub nawet swoimi obawami w komentarzu! Chętnie poczytam o Twoich doświadczeniach.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Share This